O pisaniu #2

 

Planować czy nie planować - oto jest pytanie


    Jednym z często przewijających się pytań o pisaniu, na które oczekuje się odpowiedzi od pisarza/pisarki jest czy aby napisać powieść trzeba mieć plan? 

Oczywiście odpowiedź jest tylko jedna: nie, nie trzeba. W pisaniu nic nie trzeba. Z warsztatem pisarskim jest trochę jak z budowlanką - każdy problem można rozwiązać na miliony różnych sposobów. Tym, co nas tylko ogranicza to - w budowlance zazwyczaj środki finansowe, a w pisaniu - czas i … chęci.

Siadając do pisania, możesz znać jedynie imię swojej bohaterki/ bohatera i nic więcej. Możesz nie wiedzieć nic o jej przeszłości, nie mieć zielonego pojęcia, co się jej przydarzy, jakie będą sploty fabularne, ani zakończenie. Możesz płynąć z nurtem, wymyślać wszystko na bieżąco. To bardzo wygodne, bo nie ograniczają cię żadne struktury, w dodatku bardzo często jest tak, że najlepsze pomysły wpadają do głowy w trakcie pisania, wtedy gdy akcja buzuje już w pełni w naszej głowie, bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem, pojawia się to magiczne pytanie: dlaczego nie wpadłam na to wcześniej? Jednocześnie pisanie totalnie bez żadnego planu jest bardzo zwodnicze i - prędzej czy później - może zapędzić nas na manowce, gdzie w najbardziej szkodliwym wypadku nagle okaże się, że zamiast krwistego horroru napisaliśmy cukierkowaty fantasy-romans, który z horroru ma może tylko jedną scenę i to dlatego, że ta dzieje się w nocy. Pomniejszych pułapek czai się dużo więcej i zazwyczaj - przy pisaniu bez żadnego planu, musimy potem poświęcić drugie tyle własnej redakcji, by zapewnić tekstowi logikę i spójność    

Z drugiej strony kurczowe trzymanie się planu, niedopuszczanie do niego żadnych zmian sprawia, że możemy pozbawić swojej powieści elementów, które naprawdę wyszłyby jej na dobre i sprawiły, że byłaby jeszcze lepsza.



Sama zazwyczaj balansuję gdzieś na pograniczu tych dwóch metod. Przed napisaniem pierwszego zdania, muszę mieć plan, lecz zazwyczaj obejmuje on tylko główną oś fabularną, wątki poboczne oraz najważniejsze twisty zmieniające bieg fabularny. Całą resztę, układ scen, klamry kompozycyjne i wszystkie szczególiki zazwyczaj uzupełniam na bieżąco. Jak na razie, jest to dla mnie układ idealny, choć nie wykluczam możliwości, iż w przyszłości będę rozpisywać plan bardziej dokładnie - zauważyłam, że wszystkie przestoje w pisaniu biorą mi się stąd, że często “nie wiem, co dalej” i w jaki sposób dotrzeć do punktów zwrotnych. Jestem ciekawa czy przy szczegółowym planie uda mi się je wyeliminować, czy jednak dalej będą występowały jako naturalne “zużycie i zmęczenie materiału” i sygnał, że czas na chwilę złapać oddech.

Co więc robić? Jak żyć? Robić plan? Nie robić? Uwzględniać w nim każdą scenę, każdą emocję bohatera?

Nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi, a dokładniej - jest tych odpowiedzi dokładnie tyle ile osób zasiadających przed pustym edytorem tekstu/ kartką i stawiających pierwsze zdanie, które zacznie ich opowieść.


Komentarze

Popularne posty