Serialowe FOMO, czyli kilka słów o tym jak przetrwać w czasach Netflixa
Coraz częściej dopada mnie syndrom serialowego FOMO*. Dobrze, niech będzie, moje FOMO dotyczy ogólnie pojętej kultury niższej i wyższej, ale akurat, jako że w zeszłym tygodniu spędzałam czas przy „Ostrych przedmiotach”, zdecydowanie będzie o serialach. A jeżeli mam ująć krótko mój stosunek do nich, będzie to: nie nadążam.
Każdego miesiąca na platformy streamingowe wjeżdża minimum kilka kolejnych produkcji, co powoduje, że nawet śledząc tylko jeden gatunek mamy co najmniej kilka propozycji do obejrzenia. A co z produkcjami starszymi? Co z klasyką, którą nie zawsze mieliśmy czas obejrzeć? Z racji tego, że mam małe dzieci, nie mogę pozwolić sobie na cały dzień spędzony na oglądaniu pod kocykiem wybranych seriali, ba, czasem i jeden odcinek wieczorem jest ciężko obejrzeć, bo nie jest to takie proste upchnąć całe swoje „dorosłe” życie w dwie godziny wieczorne. Skutkuje to tym, że nie jestem w stanie obejrzeć więcej niż dwa, może trzy seriale miesięcznie (nie mówię o produkcjach wielosezonowych – fantastyczny serial the 100, który liczył sobie siedem sezonów, oglądałam w sumie przez dwa miesiące).
W efekcie nie widziałam wielu produkcji, które chciałabym obejrzeć, a na długą listę do obejrzenia wciąż dochodzą kolejne i kolejne. Już wiem, że nie jestem w stanie poznać wszystkich seriali, które bym chciała, ani przeczytać tych wszystkich książek zalegających na półkach Legimi. Mimo to wciąż dodaję nowe i nowe, choć nawet nie łudzę się, że kiedyś zobaczę tam pustkę.
Czym kierować się, aby znaleźć te, które naprawdę przypadną nam do gustu? Poleceniami znajomych, algorytmami platform, trailerami? Kurczę, przyznam, że seriale, które naprawdę mi się podobały miały kijowe trailery i patrząc na nie, nie włączyłabym ani jednego odcinka, by sprawdzić co to za cudo.
Jak znaleźć to, co naprawdę wartościowe w potoku kolejnych produkcji, w niekończącym się strumieniu hitów i seriali „które każdy z nas powinien obejrzeć”?. Cytując klasyka: Jak żyć?
Ano nijak. Próba oddzielenia ziarna od plew na tym etapie, to jak kopciuszkowa próba oddzielenia maku od popiołu. Nie dowiesz się, póki nie obejrzysz pierwszego odcinka. Albo nawet kilku, albo nawet całego sezonu, bo niektóre produkcje, tak naprawdę rozkręcają się dopiero w drugim lub trzecim sezonie.
Coraz częściej uczę się wyłączać filmy, które mnie nudzą, które nie wzbudzają większych emocji. Tak samo z książkami, bo przy obecnym natłoku, szkoda tracić czasu na rzeczy, które nas nie interesują. Jest to tym cięższe, że zawsze mam poczucie, że powinnam skończyć, co zaczęłam, że nawet jeżeli historia ciągnie się jak flaki z olejem, może zakończenie wywali mnie z butów. Niestety, częściej następuje zawód niż zaskoczenie.
Wciąż walczę z chęcią poznania historii do końca, która siedzi we mnie gdzieś głęboko i wierci dziurę w brzuchu nie tylko podczas konsumowania kultury. Ale o tym może już innym razem.
PS. A wiecie, że ten tekst miał być właściwie recenzją „Ostrych przedmiotów”? Cóż, nie wyszło. Jak zwykle.
*FOMO - Fear of missing out - strach, że coś nas omija. Najczęściej przejawia się w lęku przed byciem offline, bo mamy poczucie, że jeżeli wylogujemy się z sieci, to coś nas ominie. Uznawane za jedną z chorób cywilizacyjnych.
Komentarze
Prześlij komentarz